WAKACJE W BIESZCZADACH
Deszcz uderzał coraz bardziej o mokry już od dawna tropik namiotu. Malwina pomyślała, że tego już dość. Od pięciu dni lało jak z cebra, cud że jeszcze nie pływała na materacu w swoim igloo.
A miało być tak pięknie…
Adam, najlepszy przyjaciel, zaproponował jej ten wyjazd całkiem spontanicznie.
„Co lepszego mam do roboty w brudnym i gorącym mieście?” – pomyślała. Pojedzie z Adasiem, mimo że od dawna wiedziała, że ta znajomość sprowadza na nią same kłopoty. Od małych wypadków w towarzystwie Adasia, jak potknięcie się na prostej drodze i zwichnięcie sobie nogi, aż do zagrożenia pożarowego, z powodu przypalonych ziemniaków w jej mieszkaniu. Adam postanowił przywitać ją po pracy pysznym obiadem.
W strugach deszczu intuicja Malwiny odzywała się coraz głośniej… „Po co ci to było? Wyjazd z Adasiem to jak bomba z opóźnionym zapłonem…” itp., itd.
Adam wrócił całkiem przemoknięty z nowymi zdobyczami na śniadanie. Dżem, bułki i ser wyglądały bardzo apetycznie i bezpiecznie.
-Adam, chyba przestaje padać – stwierdziła Malwina i uznała, że to najwyższy czas wyjść z namiotu. Jej towarzysz zrobił to samo.
- HUURRA!!! Przestało padać! Patrz, patrz, to chyba…słońce?! – darł się wniebogłosy Adaś. – A mówiłem ci, że Bieszczady są piękne!
- Kiedy? – spytała zirytowana Malwina.
- Jutro idziemy na Caryńską – stwierdził entuzjastycznie jej przyjaciel.
- Caryńską..? Zostaw w spokoju tę panią.
- Jaką panią, jaką panią?! To Połonina Caryńska, najpiękniejsza w całych Bieszczadach…
a szlak jest bardzo malowniczy. W końcu zobaczysz prawdziwe cuda.
Następnego dnia rano byli gotowi do wyjścia. Pogoda zapowiadała się wyśmienita, poza spowitymi mlekiem szczytami gór, które Malwina widziała z oddali.
- Adaś, obiecaj mi, że to będzie udana wycieczka – poprosiła z nadzieją w głosie.
- Ależ oczywiście. Czy ze mną można się nudzić?
- O co to, to nie. Adaśku, może być strasznie nudno, ale pięknie i bezpiecznie.
- No wiesz co – powiedział lekko obrażony Adaś – zrobię wszystko, co w mojej mocy.
Niedługo okazało się, że wszystko co w mocy Adama to słowo „zobaczymy”… Oznaczało to, że kiedy Malwina miała wątpliwości i zadawała pytania, Adaś z głupim wyrazem twarzy odpowiadał „-Zobaczymy”.
Początek drogi dał się im we znaki. Błoto i glina na szlaku to nic przyjemnego po kilkudniowych opadach. Efekt był taki, że Malwina i jej towarzysz, w pierwszej godzinie podejścia byli umazani błoto-gliną po kolana. Nogi ślizgały się okropnie. Adam cały czas wciągał Malwinę lub Malwina Adama.
Zdyszani dotarli do rozwidlenia dróg. Malwina była prawie załamana.
- Adaś, w którą stronę?
- Zobaczymy…
- Adaś, daleko jeszcze?
- Zobaczymy…
- Adaś, może zawrócimy?
- Zobaczymy…
- Adaś, ocknij się w końcu i weź do ręki mapę!!! – krzyczała Malwina.
Po wielu godzinach dotarli na Połoninę Caryńską, podobno piękną, z malowniczymi widokami. Podobno, bo wszystkie widoki spowiła biała jak chmury mgła. Malwina chciała wyć, była bliska obłędu. Adam próbował ją uspokoić…
Oboje byli bardzo głodni, brudni i zmęczeni. Do tego o drodze powrotnej nie było mowy, bo za godzinę miał zapaść zmrok.
- Adaś, daj proszę te kanapki.
Adaś zaczął grzebać w plecaku.
- Malwinko – przemówił potulnym głosem – może ty je masz?
Malwinie puściły nerwy.
- Nie mam! Leżały na stole, gdy wychodziłam spakowana z namiotu. Prosiłam, żebyś je wziął!!!
- Nie denerwuj się, patrz – wskazał dłonią – tam jest schronisko. Zjemy coś i przenocujemy, chodź…no chodź, będzie dobrze. A pamiętasz jak…
Po wieczorze przy dźwięku gitary i wspólnym biesiadowaniu z innymi wędrowcami, Malwina z Adamem usnęli bardzo szybko. Nie przeszkadzało im nawet to, że spali w wieloosobowym pokoju, bo tylko takie miejsca zostały.
Ranek obudził ich wielkim, jasnym słońcem. Kiedy Malwina otworzyła oczy, ktoś stał nad nią, wymachiwał rękami i coś mówił.
„Aaa, to tylko Adam, czego on znowu ode mnie chce?”
- Malwinko, chodź szybko, chodź.
Półprzytomna Malwina, potykając się o schody wyszła ze schroniska. Jej oczom ukazał się widok, zapierający dech w piersiach. Zielona, płaska Połonina, a wokół niej widok na szczyty i błękitne po horyzont niebo.
„ Dla takich chwil warto brnąć w błocie. Bieszczady są naprawdę wyjątkowe” pomyślała.
Adam objął ją po przyjacielsku, a może nie do końca…
- To co, może zostaniemy tu jeszcze jeden dzień? Zobaczymy zachód słońca. Zgodzisz się być moją dziewczyną?...