REMONT W WOLNYM STYLU CZYLI SALONOWA KATASTROFA DARII
Daria siedziała już kilka godzin w tym samym miejscu. Była trochę wściekła i trochę zrezygnowana. Na twarzy i na rękach miała fioletowo-srebrne kropki. Jej strój wyglądał niechlujnie – rozciągnięta koszulka i dziurawe spodnie czasy świetności miały już dawno za sobą.
Daria miała na sobie czapkę z gazety i siedziała na drabinie tuż przy ścianie. Poza dziwną osobą, ściana też była niesamowitym zjawiskiem. Abstrakcyjna fala pod sufitem i fioletowe bohomazy na nim, oznaczały tylko jedno – problemy z remontem.
W przypadku Darii małe odświeżenie salonu oznaczało wielki, bardzo długi i poważny remont. Pan Janusz, podobno świetny fachowiec – wierząc słowom sąsiadki - okazał się nałogowym kobieciarzem i za swoje kiepskie podrywy został bardzo brutalnie i bardzo „kolorowo” wyrzucony, z wiaderkiem fioletowej farby na głowie.
Po tym głośnym na pół osiedla zdarzeniu, sąsiedzi zaczęli unikać Darii w bardzo dojmujący sposób, uznając że od wariatki, która ma awersję do każdego „porządnego faceta” trzeba trzymać się z bardzo daleka.
Od całej afery minął już tydzień i Daria przestała w tym czasie szukać dobrego malarza. Postanowiła sama wziąć byka za rogi i jak Super Bohaterka, skończyć remont w ciągu tygodnia.
Posiadała wiedzę teoretyczną, więc uznała że może się ona przydać. Dużo informacji znalazła w internecie. Stwierdziła, że tego jeszcze nie robiła i kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Weszła na drabinę i na zagruntowanej ścianie, zaczęła malować ulubionym fioletem. Wszystko szło dobrze do czasu, kiedy wałek zaczął brudzić na fioletowo sufit, a srebrna farba mająca stanowić delikatną dekorację tuż pod nim, postanowiła spłynąć fantazyjnymi zaciekami po świeżo pomalowanej ścianie.
Tego było już za wiele. „W pracy wszyscy mnie słuchają, łącznie z komputerem i drukarką, a jakaś głupia farba nie chce współpracować... i do tego jest nieznośna” - pomyślała - „Świat tego nie widział...” – a przynajmniej świat Darii. Jej wściekłość osiągnęła poziom czajnika z wrzącą wodą.
W takim razie Super – Bohaterka przeszła do planu B. Zadzwoniła po Filipa, najlepszego kolegę z czasów studiów. Filip jednak zaczął właśnie urlop i nie odmówił. Mógł pojawić się ZA DWA TYGODNIE, kiedy wróci z Grecji. Darię „trafiło coś”. „Będę musiała z tym bałaganem męczyć się jeszcze dwa tygodnie? Niedoczekanie” - tupnęła nogą.
Zadzwoniła chyba do 10 osób, ale każdy był bardzo zajęty urlopem lub dziećmi i delikatnie odmówił pomocy cholerycznej koleżance.
Darii nie pozostało nic innego, jak czekać z utęsknieniem na Filipa. Miała bardzo dużo czasu, żeby przemyśleć swoje postępowanie, brak cierpliwości i furię, w jaką wpadała podczas tego ostatniego miesiąca i nie tylko.
Męczyła się z wszechotaczającą katastrofą w salonie, ale ku swojemu zaskoczeniu, znosiła to z niezwykłą pokorą.
Daria przywitała Filipa pyszną kolacją, kiedy wrócił z urlopu i pojawił się wieczorem u niej. Zrozumiała, że zawsze może na niego liczyć. Filip udzielał jej cennych instrukcji malarskich, a ona wykonywała je z wielką starannością. Już w weekend zamierzony efekt był widoczny, a salon wyglądał jak z katalogu wnętrzarskiego.
Remont w wolnym stylu odmienił Darię na zawsze. Przekonała się, że Filip jest jej najlepszym przyjacielem, i że więcej osiągnie się cierpliwością i ugodowością, niż krzykiem i ciągłym stawianiem na swoim. Daria stała się całkiem inną kobietą, polubili ją współpracownicy, ale przede wszystkim ona polubiła na nowo siebie i swój salon.