MIKOŁAJKI U MIKOŁAJA
Anka biegała jak poparzona za prezentami dla całej rodziny. Była już w sklepie zoologicznym, florystycznym, ekologicznym i elektronicznym. Brakowało jej tylko czegoś dla Anetki – siostry bliźniaczki. I choć wyglądały prawie tak samo, to gust i charakter miały zupełnie inny. Przechodząc obok wystawy z książkami wpadła na genialny pomysł. Kupi jej poradnik o podrywaniu, bo Anetka trafiała zawsze na facetów - wiecznych chłopców albo rozwodników po mrożącymi krew w żyłach przejściach życiowych.
Najważniejszy prezent dla swojego brata Mikołaja już miała. Zawsze marzył o tym czarnym kasku z ozdobami w stylu rycerskim. Mikołaj miał totalnego bzika na punkcie swojego motoru – choppera, który wciąż naprawiał, polerował i kochał niezmiennie od wielu lat. To była, niestety, jedyna największa miłość tego bardzo dorosłego brata.
Mikołajki były w jej rodzinie jednym z najważniejszych dni w roku, bo wszyscy wpadali do Mikołaja w czerwonych czapkach i wręczali sobie prezenty. Mikołaj miał urodziny i imieniny w tym samym dniu i z tego powodu bardzo ubolewał, bo nie mógł zorganizować dwóch imprez w odstępie czasowym. Dla gości jednak okazywało się to dobrym rozwiązaniem, ponieważ łączyli prezenty, szczególnie, że solenizant i jubilat w jednej osobie był bardzo trudnym typem do uszczęśliwiania.
Brat Anki nie lubił prezentów materialnych. Zamiast nich zawsze wolał bilety na koncert, do teatru lub do kina. Cała rodzina dwoiła się i troiła, żeby wymyślić coś ciekawego dla „Miko” - tak go lubili nazywać.
W zamian za ich starania on organizował jedyne w swoim stylu imprezy i przyjęcia. Dwa lata temu zaprosił wszystkich na basen z atrakcjami, a rok temu pojechali na ranczo, żeby popatrzeć na konie lub pojeździć na nich (opcja dla sprawnych i odważnych) i posiedzieć przy ognisku, śpiewając stare przeboje studenckie przy akompaniamencie kilku gitar.
W tym roku wszystkich czekała całkiem odlotowa niespodzianka. Mikołaj urządził wyjazdowe przyjęcie w aeroklubie, do którego należał, latając szybowcami. Na osoby z lękiem wysokości padł blady strach. Anka, Aneta i ich tata lubili adrenalinę, więc ten wyjazd był dla nich odskocznią od rzeczywistości. Postanowili się dobrze bawić, ale nie przewidzieli że Mikołaj wpadnie na tak szalony pomysł.
Poza przelotami szybowcem z jego kolegami - pilotami i gośćmi w roli pasażerów, kochany brat Anki wymyślił „potańcówkę” z rockowym zespołem na żywo i nocleg...w namiotach.
Kiedy Anka usłyszała, gdzie ma spać w grudniu zmroziło ją na samą myśl. Ciotka i mama bardzo szybko się ulotniły, nie kryjąc swojego oburzenia. Jak ten Mikołaj może narażać starsze kobiety na takie ryzyko i niedogodności? Tata zareagował bardzo entuzjastycznie, zawsze marzył o takim survivalu. Aneta zaczęła biadolić, że nie ma śpiwora na warunki Bieguna Północnego :)).
Mikołaj nie zraził się tymi reakcjami i zaprowadził wszystkich śmiałków do wnętrza wielkiej, ogrzewanej sali, w której od sufitu były rozpięte kolorowe, malowane ręcznie namioty. Oświetlenie stanowiły lampy naftowe. Na środku sali stał wielki stół z desek i krzesła, a na nim same pyszności.
Anka i pozostali goście byli pod ogromnym wrażeniem. Nigdy nie zapomną tych Mikołajek, szczególnie że kask został założony od razu i przywitany podskokami i głośnymi okrzykami szczęśliwego brata.
Nocleg w namiotach sprawił wszystkim wielką frajdę, a następnego dnia przywitał ich piękny, zimowy, biały krajobraz i prezenty pod poduszką od Mikołaja rzecz jasna.