BOA w Spa - wyjątkowy Dzień Kobiet
Zawsze byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, tworzyłyśmy doborowe trio w liceum. BOA –skrót od pierwszych liter naszych imion -Beata, Olka i Anka (czyli ja), znany był wszystkim, bo zawsze robiłyśmy wokół siebie dużo zamieszania. Obiecałyśmy sobie, że nic nas nie rozłączy, ale los bywa nieprzewidywalny.
Spotkałyśmy się na zjeździe licealnym po 20 latach i na Dzień Kobiet postanowiłyśmy wyjechać na trzy dni do hotelu ze Spa.
Beata – wysoka atrakcyjna blondynka, wyszła za przystojnego i bogatego bruneta z Ameryki. Niestety po 15 latach on postanowił poszukać sobie młodszej kobiety, a Beata z dwoma torbami i dolarami na koncie wróciła zza Oceanu do rodzinnego miasta i próbowała ułożyć sobie na nowo życie. Desperacko szuka nowego męża.
Olka – ładna, piegowata i ruda, pracuje jako psycholog i w wolnych chwilach chodzi po galeriach sztuki i teatrach. Ma dużo czasu dla siebie, za to brakuje go zawsze dla płci przeciwnej, bo Olka jest zdeklarowaną singielką i nienawidzi (?) facetów.
Anka tzn. ja – jak mówią - piękna i inteligentna. Mama trójki dzieci, domatorka (nie z wyboru), kocha do szaleństwa swoją rodzinkę (przynajmniej tak oficjalnie twierdzi). Kiedy ma swoje Święto, czyli chwilę wieczorem, siada w fotelu z książką i świat wokół niej może przestać istnieć.
– Boże, jak tu pięknie, nie byłam nigdzie bez rodziny od ….ilu lat? – Anka (czyli ja) była zachwycona.
– Aniu, widziałam lepsze hotele w Ameryce – Beata oglądała każdy szczegół i szukała kurzu na stoliku kawowym.
– A ja tam zamierzam świetnie się bawić – skwitowała Olka. -Może jest tu jakaś dyskoteka? Pójdę sprawdzić....
Nasze plany na te dni były bardzo precyzyjne i poukładane. Po kilka zabiegów w na twarz i ciało dla każdej z nas, potem długie spacery i kawa, a wieczorem sauna, basen, kolacja i klub muzyczny. Nie mogłyśmy się nacieszyć swoim towarzystwem, tyle było tematów do obgadania.... Po przyjeździe i pysznej kolacji położyłam się na chwilę i zasnęłam tak mocno, że przyjaciółki wieczorem wpadły w szlafrokach z recepcjonistką do mojego pokoju, sprawdziły czy oddycham i wyszły. Nie chciały mnie budzić, bo słyszały wcześniej moje opowieści o ciężkim życiu mamy i braku snu.
Same zrobiły się na bóstwo i poszły do hotelowego drink baru. W weekendy była tam muzyka na żywo, więc wypatrywały przystojniaków w średnim wieku, miały zamiar z kimś potańczyć. Okazało się, że tańczyły głównie ze sobą, bo przystojniacy okazali się starszymi panami z dodatkowymi kilogramami, a jeśli pojawił się atrakcyjny mężczyzna to był zajęty, co okazywało się po tym jak moje koleżanki już zaczęły go zagadywać. Podchodziła wtedy zazdrosna żona i mierzyła je żmijowatym spojrzeniem, co dawało wyraźny sygnał do ucieczki. W rezultacie Olka i Beata poszły do pokoju i przegadały pół nocy.
Nie mogły rano wstać na śniadanie i spóźniły się prawie na obiad, więc przełożyłam umówione zabiegi na później. BOA w komplecie pojawił(y) się w Spa po obiedzie. Narobiłyśmy zamieszania na wstępie, bo każda chciała iść najpierw do tego samego przystojnego masażysty – pana Przemka – jak ustaliła Beata. Zamiast na masaż Beata jednak umówiła się z nim na kawę, a ja z Olką weszłyśmy do kapsuł, które dziwnie wibrowały i świeciły jak statek kosmiczny. Dobrze, że nas nie wystrzelili w powietrze.
Beata zafundowała sobie zabieg odmładzający z kłuciem...brrr... igiełkami, choć od liceum prawie się nie zmieniła, Olka przestraszyła się owijania w folię, niczym w kokon – od zawsze oglądała za dużo horrorów. Ja w tym czasie uciekłam przed kosmetyczką, która po przyjemnym masażu twarzy wzięła do ręki „szpachelkę” (jak później się dowiedziałam miał to być peeling kawitacyjny specjalną szpatułką). Narobiłyśmy dużo hałasu uciekając ze Spa i strącając za sobą fiolki z drogimi olejkami przez co stałyśmy się sławne w całym hotelu i podczas kolacji jego goście, znający te zdarzenia oraz żony przystojniaków, podejrzliwie na nas patrzyli.
Wynik wyjazdu był następujący – Beata nie znalazła kandydata na męża, choć spędziła miłe chwile z masażystą, Olka zaczęła zmieniać nastawienie do facetów, a ja (Anka) doceniłam wolny czas tylko dla siebie.
Do domów wróciłyśmy w świetnych humorach, chociaż nasz pobyt w Spa był pełen niespełnionych oczekiwań i śmiesznych gaf. Ten Dzień Kobiet będziemy wspominać bardzo dobrze. Postanowiłyśmy spotykać się raz na kwartał. Może następnym razem BOA zrobi aferę gdzie indziej?